Dlaczego jedynie połowa osób w Polsce uczetniczy w wyborach

Minęło zaledwie kilka dni, od kiedy Polacy i Polki wybrali się od urn wyborczych, by kolejny raz zagłosować. W zeszłą niedzielę (7 kwietnia) w Polsce odbyły się wybory samorządowe – wybieraliśmy m.in. prezydentów miast, burmistrzów, radnych i lokalnych polityków, którzy będą nas reprezentować przez kolejne lata. A może zaledwie połowę z nas? Kolejny raz bowiem wielu spejalistów od wyborów zwracało uwagę nie tyle na wynik samego głosowania, co na rozczarowującą frekwencję wyborczą – w głosowaniu wzieło udział niecałe 52 proc. uprawnionych do tego Polek i Polaków. Nawet Państwowa Komisja Wyborcza (instytucja odpowiedzialna za organizowanie wyborów w Polsce) przyznała, że wynik ten trudno uznać za satysfakcjonujący i politycy powinni przemyśleć, dlaczego dotarli ze swoim przekazem jedynie do około połowy polskiego społeczeństwa. Problem jednak jest taki, że to nie pierwszy raz, kiedy frekwencja w wyborach w Polsce jest bardzo niska, a dyskusje na ten temat toczą się już od lat. Jakie są najczęściej poruszane możliwe przyczyny?

Po pierwsze, w Polsce wszystkie głosowania organizowane są w lokalach wyborczych, a nie przez internet. To sprawia, że w dniu wyborczym trzeba pojawić się w pobliżu miejsca zameldowania, co dla wielu osób jest znaczną uciążliwością i zniechęca do głosowania (wiele osób w rzeczywistości mieszka gdzieś indziej, niż jest zameldowanych – m.in. ze względu na studia, pracę, wyjazdy czy czasowy pobyt w innym miejscu). Czy warto więc jechać przez pół kraju, aby oddać jeden głos? Wiele osób powie, że oczywiście tak, ale w praktyce niestety wiele osób rezygnuje z głosowania. Co prawda w niektórych wyborach możliwe jest głosowanie w dowolnym miejscu, ale również wymaga to wcześniejszego wypełnienia odpowiednich dokumentów, co dla wielu osób okazuje się na tyle męczące lub czasochłonne, że wolą zrezygnować z udziału w wyborach.

Warto zwrócić też uwagę, że w Polsce niska frekwencja wyborcza jest zazwyczaj widoczna zwłaszcza wśród młodych osób. Również wśród starszych osób głosujących jest wyraźnie mniej, niż wśrod osób w średnim wieku. Jakie jest wytłumaczenie? “Niską frekwencję wśród młodych wyborców wyjaśnia fakt, iż są oni zajęci innego rodzaju sprawami: kończą szkołę, muszą znaleźć pracę, szukają mieszkania, zakładają rodzinę, a w efekcie mniej interesują się polityką i nie głosują. Natomiast niska frekwencja wśród wyborców najstarszych przypisywana jest złemu stanowi zdrowia, który utrudnia dotarcie do lokali wyborczych” – można przeczytać w badaniu przeprowadzonym przez Fundację Batorego i koalicję Masz Głos, Masz Wybór [1].

Wiele osób zwraca też uwagę, że z ich perspektywy udział w głosowaniu to jedynie “wybór mniejszego zła” i odrzucają ich właściwie wszyscy politycy oraz ich wzajemne spory. W efekcie więc czują, że nie mają swojego kandydatata i kogoś, kto naprawdę mógłby wpłynąć na poprawę ich poziomu życia. – Pytani, dlaczego nie głosują, odpowiadają: „bo mój głos się nie liczy”, „bo to, czy pójdę głosować, czy też nie, nie ma żadnego znaczenia”, „bo nieważne, kto dojdzie do władzy, i tak będzie źle”, „bo system jest zły i nie będę przykładał do tego ręki” – tłumaczył kilka lat temu jeden z polskich politologów [2].

Oczywiście czynników społecznych, które wpływają na uczestniczenie w wyborach, jest znacznie więcej. Jak wyliczają specjaliści, udział w głosowaniu w Polsce jest związane m.in. z “płcią (kobiety głosują mniej chętnie), wiekiem (najczęściej głosują osoby w średnim wieku, młodzi i starsi rzadziej), wykształceniem (im wyższe, tym częstsze uczestnictwo), zamożnością (biedni są bardziej bierni) i częstotliwością praktyk religijnych (regularnie praktykujący chętniej głosują)” [3].

Zapewne przynajmiej cześć z powyższych argumentów można uznać za słuszną i powinny one skłonić rządzących do zmian, które mogą realnie i znacząco wpłynąć na frekwencję wyborczą. Warto też pamiętać, że wbrew pozorom każdy głos ma znacznie i może mieć wpływ na to, jak będzie wyglądała sytuacja w naszym kraju w kolejnych latach, a może i dekadach. Warto więc głosować nie z poczucia przymusu, ale obywatelstwa. W końcu w demokracji to każdy z nas ma wpływ na to, jak będzie wyglądała nasza rzeczywistość. Ale by to się stało, konieczne jest aktywne zaangażowanie w życie społecznym (zarówno na poziomie krajowym jak i europejskim). Warto to rozważyć, zwłaszcza że już wkrótce, w czerwcu, czekają nas kolejne wybory – do Parlamentu Europejskiego. Zadbajmy więc, aby tym razem wynik frekwencji nie był rozczarowaniem. Zwłaszcza, że tym razem możemy wpłynąć nie tylko na przyszłość naszego kraju, ale i całego kontynentu oraz Unii Europejskiej.

Źródła:

[1] Wnp.pl, “Frekwencja w wyborach: Dlaczego Polacy nie głosują?”: https://www.wnp.pl/parlamentarny/wydarzenia/frekwencja-w-wyborach-dlaczego-polacy-nie-glosuja,1221.html

[2] Dziennik Gazeta Prawna, Joanna Pasztelańska, “Niewyborcy: Dlaczego Polacy nie głosują?”: https://www.gazetaprawna.pl/wiadomosci/artykuly/930013,niewyborcy-dlaczego-nie-chodzimy-na-wybory.html

[3] Uniwersytet SWPS, dr hab. Mikołaj Cześnik, “Czemu ludzie nie głosują? O politycznej apatii Polaków”: https://web.swps.pl/strefa-kultur/artykuly/419-ludzie/18385-czemu-ludzie-nie-glosuja-o-politycznej-apatii-polakow?dt=1712834885190

Foto: Person, Die Papier Auf Schachtel Fallen Lässt · Kostenloses Stock-Foto (pexels.com)

Dlaczego jedynie połowa osób w Polsce uczetniczy w wyborach
Przewiń na górę